Skip to main content

O co chodzi w WM&H

Hej!





 Pomyślałem że w imię kontynuacji mojej krucjaty promującej system prywaciarzy warto byłoby sprawić mały tekst, który pomógłby przybliżyć specyfikę tego systemu graczom, którzy nie mieli okazji się z nim zapoznać.

          Pierwszym pytaniem, jakie przychodziło mi do głowy jak tylko zaglądałem na stronę PP to "Czym Warmachine różni się od Hordes, o co w tym chodzi?" - odpowiedź jest dość prosta. Warmachine i Hordes to jeden i ten sam system. Po prostu część frakcji opiera rozgrywkę o warjacki , a druga zastępuje je żywymi bestiami. Sprawia to że używają troszkę innej mechaniki w trakcie gry, systemy stanowią jakby swoje lustrzane odbicie. Warcasterzy (dowódcy Warmachine) kontrolują jacki , dając im FOCUS, natomiast Warlock'i (Hordes) kontrolują bestie ściągając z nich FURIĘ . Oczywiście siły Hordes i Warmachine jak najbardziej mogą walczyć między sobą, nie ma najmniejszej różnicy poziomów.

         Tematem, który budził we mnie rozterki było też zagadnienie kart do gry, wiedziałem że karty dołączone są do modeli, natomiast nie miałem pojęcia o ich zastosowaniu. Troszkę mnie to martwiło i odrzucało, bo nie jestem przyjacielem gier karcianych , nigdy nie zdołałem się do nich przekonać i nigdy już chyba nie zdołam. Okazało się jednak że karty opisują statystyki, umiejętności czary i ilość punktów życia naszych wojowników. Jest to całkiem miłe, bo rozpiskę układasz sobie biorąc w garść kilka kart , rozkładasz je przy swojej krawędzi stołu i masz wgląd we wszystkie zasady twoich figurek, już nie umknie Ci żadna umiejętność specjalna, premia czy coś podobnego. Możesz też łatwo sprawdzić jakie czary zna Twój czarodziej i ile punktów życia komu zostało.

         Do rozpatrzenia została jeszcze kwestia skali. WM&H powstało jaki skirmish, współcześnie jednak dość mocno się od tej etykiety uwolniło. W grach na małe punkty (starter, 15 lub 25pkt) gra rzeczywiście jest typowym skirmishem, natomiast w większych bitwach (35, 50, 75 czy nawet 100 i więcej) zaczyna przeradzać się w bitewniak pełną gębą. Pewnie część z Was pomyśli "No dobra, a jak gram w wh40k na 500pkt to też jest jak skirmish" i będzie w tym nuta prawdy. Różnica polega jednak na tym, że system warmachine wymusza na graczach uczestniczących w walkach na dużą skalę użycie dużej ilości oddziałów piechoty, co troszkę zmienia układ sił na stole. Jest to spowodowane faktem że każdy dowódca ( czy to warmachine czy hord) ma ograniczony potencjał w zakresie kontrolowania warjacków czy bestii i niezależnie czy gra w małej czy dużej bitwie jest on taki sam. Jak dysponujemy punktami możemy kupić różnych bohaterów którzy delikatnie go odciążą i pozwolą na zakup większej ilości świnek, ale nigdy nie jest to to samo. W przeciwieństwie do dużych modeli, piechota i bohaterzy (tzw.solosi) są w pełni niezależni i wcale nie obchodzi ich FOCUS czy FURIA.

    Mam nadzieję że nie zraziłeś się, czytelniku tą ścianą tekstu i nie zdołałem zanudzić Cię na śmierć. W razie jakichkolwiek pytań gorąco zachęcam do komentowania, na pewno ja, lub któryś z graczy WM&H udzieli odpowiedzi na każde z nich :)

Comments

  1. Wydaje mi się, że nie do końca uchwyciłeś różnice między 15pktami wmh a 500 wh. Przy 500pktach wh czujesz bardzo silne ograniczenia bo za to w świecie wh kupisz niewiele i dramatycznie spada śmiertelność przeciwnych jednostek. A na 15 pkt możesz mieć już swój core stylu gry, wszystkie ważniejsze ( i fajniejsze) mechaniki są już na miejscu.
    Z kolei na 1850pkt modele zdejmujesz z stołu garściami i się zastanawiasz po co je w ogóle wystawiałeś.
    Na 50 pkt masz po prostu więcej możliwości, więcej taktyk więcej combosów i nie czujesz, że masz klony bo każdy model ma coś fajnego i jest do czegoś przydatny potrzebny.

    ReplyDelete
  2. Zalezy w jakiej frakcji :-) bo czysty searforege na 50 to masakra.

    ReplyDelete
  3. No tak, ale to niekochana podfrakcja ;)

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Steelheart's Champions lvl 2

H&S Ultra Review/Recenzja

Zbliża się trzeci rok jak korzystam z aerografu Harder&Steenbeck Ultra i powoli zaczynam rozglądać się za czymś nowym, uznałem więc że będzie to dobry moment na spisanie moich wrażeń z pracy z tym urządzeniem. Prawdopodobnie nie będę mógł się powstrzymać i omówię również ogólną specyfikę produktów tej firmy i jej rozwiązań. As I am using Harder&Steenbeck Ultra airbrush for third year now, and I'm slowly looking for some upgrade, I've came to a conclusion, that this is propably the best moment to review it as a product, due to amount of experience i have with it. Also, I guess it would be hard for me not to talk about my general opinion about this manufacturer's product line and technical solutions implemented to it. Moją Ultrę kupiłem po katowaniu się przez pół roku chińskim aerografem z aukcji za 60zł. Bardzo cenię sobie to doświadczenie, nauczyło mnie podstaw posługiwania się tego typu sprzętem, jego konserwacji i pielęgnacji. I była to szkoła twarda, bo urząd

Pampry z czarnego rynku czyli o odlewnictwie słów kilka

Hej kochani! Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami kilkoma przemyśleniami w związku z spopularyzowanym ostatnimi czasy w nadwiślańskiej krainie procederem odlewania pacyn. Motorem napędowym moich rozważań jest oczywiście pewna urocza parka z pięknego miasta Łodzi, oraz kłótnie związane z ich działalnością mające miejsce na łamach rozmaitych grup na portalu niejakiego Marka Cukiergóry, zwłaszcza tych związanych ze oldhammerami, middlehammerami itp, jako bardziej opłacalnymi w odlewaniu i wyprodukowane w technologii ułatwiającej odlewanie (pozdrawiam osoby które próbowałyby podrobić współczesne plastiki).    Chyba najważniejsza rozterką jest pytanie czy warto kupować takie modele. Dla mnie ten temat zdaje się być względnie jasny - Jeśli godzimy się na nieszczególnie przewidywalną jakość (nie żeby GW w czasie produkci tamtych modeli miało jakąś znacznie lepszą) i przede wszystkim jeśli nie planujemy kiedykolwiek sprzedawać tych modeli! Bo o ile nie widze nic złego w tym, że będę mógł