Skip to main content

Warmachine MKIII

Hej!

    Dawno nie pisałem, ale cały czas aktywnie uczestniczę w hobby, a zaiste, jest w czym uczestniczyć! Ostatnie miesiące przyniosły nam nową edycję Warmachine/Hordes i chciałbym się tutaj z Wami podzielić moimi odczuciami w związku z wprowadzonymi zmianami. Ten artykuł jest bardzo trudny, bo z jednej strony mam świadomość faktu, że środowisko fanów PrivateerPress ma w Polsce opinię kompletnych fanboy'ów i oszołomów, z drugiej zaś czasem ciężko ukryć entuzjazm. Zatem uwierzcie lub nie, ale spróbuję przeprowadzić swoją wypowiedź w możliwie obiektywny sposób.

    Po sześciu latach doczekaliśmy się zmiany edycji. Był to krok niebywale daleki od spodziewanego, bo żyliśmy w przekonaniu że PP nie ma większej potrzeby wprowadzać żadnych drastycznych zmian, których nie mogłoby wykonać erratą. Gra oczywiście miała, ma i będzie mieć swoje problemy, jak każdy tego typu produkt. Głównymi były: słaba jakość modeli, trudny start w ich grę, miejscami brak przejrzystości no i kwestie balansu jak zawsze wymagały stałej kontroli, jednym nieprzemyślany release'em można złamać cały system i popsuć ludziom na turniejach zabawę na kilka miesięcy czasu, co nie pozostaje bez wpływu na morale graczy.

    Nowa edycja została przeprowadzona w raczej bezbolesny sposób. Oczywiście, zasady wszystkich modeli się zmieniły, ale jest to raczej coś na kształt reinterpretacji konkretnych umiejętności naszych wojaków. Dalej pełnią te same funkcje, niektóre synergie czy interakcje uległy zmianie, inne całkowitemu usunięciu.

     Cieszy mnie fakt, że oddalono niejako najemników od reszty frakcji, teraz naprawdę mocno warto się zastanowić czy "kary" w postaci ograniczenia synergii między modelami z naszej frakcji, a najemnikami są wprost proporcjonalne do korzyści płynących z umieszczenia tych konkretnych bohaterów czy jednostek w naszych szeregach. Mnie jako gracza najemników to cieszy, bo mam więcej "swoich własnych" zagrań, do których inni nie mają dostępu, a cała gra korzysta na tym, że ów głośny "learning curve" wygładził się znacząco - nie musimy już bowiem ogarniać wszystkich swoich jednostek + wszystkich najemników których potencjalnie możemy wynająć, a jedynie tych kilku  u których kary wynikające z bycia modelem "non-faction" są mało dotkliwe, albo ich umiejętności sa tak cenne że przymykamy na to oko.

    Zasady zostały sklaryfikowane jeszcze ciut bardziej, skróciły się epistoły na odwrotach kart, usunięto część zasad w ogóle, jak na przykład wraki pozostające po modelach ( był to fajny smaczek, ale w dla niektórych armii znaczył znacznie więcej niż dla inny.... i to w stopniu , który przestawał być fair) i usunięto psychologię. O ile do pierwszej zmiany mam mieszane uczucia, tak druga jak najbardziej mi podpasowała. Zasady psychologii w maszynce zawsze były z gruba ciosane i uciążliwe, nie stwarzały wrażenia realizmu, a tworzyły jedynie przestrzeń do exploitowania zasad. Wybitnie korzystnie udało się zmienić zasady warjacków tak, aby były bardziej opłacalne w użyciu, wreszcie gra zaczyna odróżniać się od innych bitewniaków. Armie są zauważalnie mniejsze, w rzadko której rozpisce znajdzie się miejsce na dwa czy trzy duże oddziały piechoty. Maszynka stała się tym, czym miała być. Jeden duży oddział piechoty, kilku bohaterów i 4-5 dużye, imponujące modele, mające dostęp do manewrów takich jak rzuty, taranowanie czy tratowanie, wszystko otoczone magicznymi zaklęciami i umiejętnościami naszego głównego bohatera. Po dwunastu bodajże latach funkcjonowania produktu na rynku, wreszcie skończyło się infantrymachine!

    Niestety, zmiana jakości modeli postępuje znacznie, znacznie wolniej niźlibyśmy sobie tego życzyli. Prywaciarze wypuścili ostatnio  swoje pierwsze "prawdziwe" plastiki, co jest krokiem milowym, ale owe oczywiscie ustępują jakościa spasowania innym wydawcom. Poza tym, w plastiku wychodzą raptem niektóre modele, reszta dalej będzie wydawana w metalu lub żywicy. Jakość jest niestety, ale wciąż mieszana. Kity wydane ostatnimi laty sa niezłe, ale dalej pozostają w ofercie istne artefakty.

Oczywiście temat ten jest tak głęboki że nie ma sensu próbować opisać wszystkiego. Może jeszcze zajmę się kolejnymi rozdziałami zmian w mojej ulubionej grze na łamach bloga, ale mam świadomośc że jest to content bardzo niszowy, ludzie z nieufnoscią i uprzedzeniami łypią na ten system, i dawno już odechciało mi się wtłaczać go Wam na siłę :) W razie gdybyście byli zainteresowani dowiedzeniem się więcej, dajcie znać! Poniżej przydługawy unboxing startera do cygnaru, znajdzie się tam masa bardziej szczegółowych informacji i przegląd jakosci modeli , okraszone moją prywatną, zaskakująco sceptyczną narracją.




Comments

Post a Comment

Popular posts from this blog

Pampry z czarnego rynku czyli o odlewnictwie słów kilka

Hej kochani! Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami kilkoma przemyśleniami w związku z spopularyzowanym ostatnimi czasy w nadwiślańskiej krainie procederem odlewania pacyn. Motorem napędowym moich rozważań jest oczywiście pewna urocza parka z pięknego miasta Łodzi, oraz kłótnie związane z ich działalnością mające miejsce na łamach rozmaitych grup na portalu niejakiego Marka Cukiergóry, zwłaszcza tych związanych ze oldhammerami, middlehammerami itp, jako bardziej opłacalnymi w odlewaniu i wyprodukowane w technologii ułatwiającej odlewanie (pozdrawiam osoby które próbowałyby podrobić współczesne plastiki).    Chyba najważniejsza rozterką jest pytanie czy warto kupować takie modele. Dla mnie ten temat zdaje się być względnie jasny - Jeśli godzimy się na nieszczególnie przewidywalną jakość (nie żeby GW w czasie produkci tamtych modeli miało jakąś znacznie lepszą) i przede wszystkim jeśli nie planujemy kiedykolwiek sprzedawać tych modeli! Bo o ile nie widze nic złego w tym, że będę mógł

Steelheart's Champions lvl 2

H&S Ultra Review/Recenzja

Zbliża się trzeci rok jak korzystam z aerografu Harder&Steenbeck Ultra i powoli zaczynam rozglądać się za czymś nowym, uznałem więc że będzie to dobry moment na spisanie moich wrażeń z pracy z tym urządzeniem. Prawdopodobnie nie będę mógł się powstrzymać i omówię również ogólną specyfikę produktów tej firmy i jej rozwiązań. As I am using Harder&Steenbeck Ultra airbrush for third year now, and I'm slowly looking for some upgrade, I've came to a conclusion, that this is propably the best moment to review it as a product, due to amount of experience i have with it. Also, I guess it would be hard for me not to talk about my general opinion about this manufacturer's product line and technical solutions implemented to it. Moją Ultrę kupiłem po katowaniu się przez pół roku chińskim aerografem z aukcji za 60zł. Bardzo cenię sobie to doświadczenie, nauczyło mnie podstaw posługiwania się tego typu sprzętem, jego konserwacji i pielęgnacji. I była to szkoła twarda, bo urząd